Świadomy Ateizm -esej.
- Wojtek Billip
- 3 dni temu
- 2 minut(y) czytania
Dlaczego świadomy, szczery ateizm jest najwyższą formą chrześcijaństwa
Esej Wojciecha Billipa
Chrześcijaństwo nie zaczyna się od deklaracji wiary. Zaczyna się od ryzyka. Od zgody na to, że sens nie jest dany z góry jak instrukcja obsługi świata, lecz wydarza się w relacji, w decyzji, w odpowiedzialności. Dlatego właśnie twierdzę — prowokacyjnie, ale bez ironii — że świadomy i szczery ateizm bywa najwyższą formą chrześcijaństwa.
Nie ateizm z lenistwa. Nie ateizm z mody. Nie ateizm obrażony.
Lecz ateizm przemyślany, uczciwy, taki, który nie ukrywa się za sloganem „nie wierzę”, lecz naprawdę staje wobec pustki i nie ucieka.
Chrystus nie przyszedł po to, by ludzie mieli rację. Przyszedł po to, by byli prawdziwi.
A prawda bywa bezbożna w formie, choć głęboko ewangeliczna w treści.
I. Wiara bez Boga
Największym zagrożeniem dla chrześcijaństwa nie jest ateizm.
Największym zagrożeniem jest fałszywa wiara — taka, która chroni przed myśleniem, zamiast do niego zobowiązywać.
Świadomy ateista mówi: nie wiem, czy Bóg jest.
Religijny konformista mówi: wiem, bo tak mnie nauczono.
Ten pierwszy ryzykuje samotność. Ten drugi ryzykuje tylko opinię środowiska.
A przecież Ewangelia nie jest opowieścią o tych, którzy byli pewni.
Jest opowieścią o tych, którzy wyszli w noc.
II. Krzyż jako ateizm Boga
Chrześcijaństwo zawiera w sobie moment absolutnie skandaliczny:
Bóg umiera i milczy.
„Boże mój, czemuś mnie opuścił?” — to nie jest pobożny cytat.
To jest doświadczenie ateistyczne w samym centrum wiary.
Jeśli Bóg sam doświadcza braku Boga,
to jak możemy potępiać człowieka, który uczciwie mówi: nie potrafię wierzyć?
Być może właśnie tam — w tym miejscu pustki — spotykają się chrześcijanin i ateista.
Pod krzyżem nie ma dogmatów. Jest tylko człowiek.
III. Moralność bez nagrody
Świadomy ateista nie czyni dobra „na wszelki wypadek”.
Nie liczy na niebo. Nie boi się piekła.
Jeśli czyni dobro — czyni je bezinteresownie.
A czyż nie o to chodziło w Ewangelii?
By miłość nie była transakcją.
By miłosierdzie nie było inwestycją eschatologiczną.
Chrystus mówił: niech nie wie lewa ręka, co czyni prawa.
Ateista odpowiada: nie ma żadnej księgi rachunkowej.
I właśnie dlatego jego gest bywa czystszy.
IV. Ateizm jako oczyszczenie Boga
Szczery ateizm zabija bożki.
Nie Boga — bożki.
Zabija Boga jako stróża porządku.
Zabija Boga jako alibi.
Zabija Boga jako argument polityczny.
Pozostawia pytanie.
A pytanie jest biblijne.
Abraham pytał. Hiob krzyczał. Tomasz wątpił.
Tylko faryzeusze byli pewni.
V. Chrześcijaństwo bez nazwy
Być może najwyższą formą chrześcijaństwa jest życie tak,
jakby Bóg nie był gwarantem, lecz ryzykiem.
Jakby Go nie było —
a mimo to nie zdradzić człowieka.
Taki ateista jest bliżej Chrystusa
niż ten, kto nosi krzyżyk, ale nie dźwiga bliźniego.
Bo na końcu nie padnie pytanie: czy wierzyłeś?
Padnie pytanie: czy kochałeś?
Zakończenie
Świadomy ateizm nie jest wrogiem chrześcijaństwa.
Jest jego wyrzutem sumienia.
Jest przypomnieniem, że wiara nie jest posiadaniem Boga,
lecz zgodą na Jego brak.
I że być może właśnie tam —
w uczciwym „nie wiem” —
Bóg czuje się najbardziej u siebie.
Wojciech Billip Warszawa Miedzeszyn 22,12,25



Komentarze