top of page

Koniec Poczekalni

Tu, gdzie czas ma smak zestarzały, I biała ściana w ciszy onieśmiela,

Nie ma zegarów, tylko ciche żale Kogoś, kto w pędzie tylko zapierdziela.


Plastikowe krzesła, armia zimna bieli, W kącie cień Gazety, rocznik dwa tysiące trzy,

W której cichy druczek wciąż powtarza: znikam, Bo jutro cyfra zniszczy papierowe sny.


Przychodzi Poeta, mistrz dygresji w kracie, Z szalikiem w sierpniu, pełen życia w oku,

Mówi o Audycie, co w ciszy się płaci, I mierzy sekundę, minutę i kroki.


I wchodzi Pośpiech, w sportowym casualu, Wibracja w dłoni, terminy i gniew,

Gniew na tę ciszę, na ten proceduralny żal, Na ten Brak Zasięgu, który mrozi krew.


Lecz w zderzeniu wibracji z metafizyką ściany, W absurdalnym sporze o Godota cień,

Rodzi się ta chwila, ten moment nieznany, Gdy rozbity smartfon niesie nowy dzień.


Bo przychodzi Zbyszek – proceduralny anioł, Strażnik oczekiwania, wróg rozwiązań szybkich, Który woli siedem pieczątek niż jedną. Lecz i on ulega, gdy zasłucha się w piski...


W piski radia z epoki, ukrytego w ścianie, Gdzie bass Bernarda Ładysza, głos potężnej skali, Śpiewa o Bajkale, o tym spokojnym stanie, Gdy w końcu przestajesz dążyć do dali.


Więc czekaj, Bracie, z sadzonką nadziei, Na siódmą pieczątkę, na list z Głucho-łaz, Bo czekanie to sztuka, w której się nie leci, Liczy się tylko trwanie, co buduje nas.


A największy absurd to piękno tej prawdy: Że Poczekalnia ma sens, gdy przestajesz go szukać. Więc wyłącz już myśli, na murze siądź twardym, I posłuchaj Pieśni, która jest utkana z nut Pióra Spokoju.



Wojciech Billip, Warszawa Miedzeszyn 25.10.2025.

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Dodatek Aurora

O stwarzaniu, które trwa Nie wierzę w stworzenie jako jednorazowy gest. Nie widzę Boga, który w sześć dni zbudował świat, a siódmego odpoczął, zamykając dzieło jak księgę. Wierzę raczej w proces, w ni

 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post
bottom of page