top of page

Dodatek Aurora

O stwarzaniu, które trwa


Nie wierzę w stworzenie jako jednorazowy gest.

Nie widzę Boga, który w sześć dni zbudował świat, a siódmego odpoczął, zamykając dzieło jak księgę.

Wierzę raczej w proces, w nieustanne stawanie się rzeczywistości, w puls, który nie gaśnie, lecz przekształca się z każdą chwilą – także w nas.


„Poczekalnia bez końca” jest zapisem takiego trwania.

Nie miejsca, lecz stanu – przestrzeni pomiędzy tym, co było, a tym, co dopiero się rodzi.

Postaci nie czekają tu na coś z zewnątrz, ale uczestniczą w tworzeniu – siebie, relacji, sensu. Każde ich słowo, milczenie i gest to kolejna iskra w procesie, który można nazwać stwarzaniem świata na nowo.


Być może właśnie tak działa Bóg – nie jak rzeźbiarz, który odchodzi od marmuru, gdy skończył, ale jak oddech, który nieustannie tchnie w materię istnienia.

Nieustannie dopisuje do rzeczywistości nowe zdania, a my – ludzie – jesteśmy jego współautorami.

Nie musimy wiedzieć, czym jest absolut, by w nim uczestniczyć. Wystarczy świadomość, że świat dzieje się przez nas i dzięki nam.


Czekanie w poczekalni staje się więc metaforą.

Nie chodzi o bezruch, lecz o czuwanie – o gotowość, by usłyszeć, że tworzenie trwa.

Bo Wszechświat nie skończył się po Wielkim Wybuchu, tak jak życie nie kończy się po jednym dniu.

To wciąż ta sama historia – opowieść, którą opowiadamy wspólnie:

człowiek, materia, czas, i to, co niepojęte.


W tej sztuce chciałem uchwycić chwilę, w której człowiek uświadamia sobie, że nie czeka na Boga, lecz że Bóg czeka w nim – aż stanie się świadomy swojego współudziału.

A wtedy „poczekalnia bez końca” przestaje być miejscem zawieszenia.

Staje się pracownią stworzenia.


Wojciech Billip Warszawa Miedzeszyn 04.11.25.

 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post
bottom of page