top of page

SZTUKA WESOŁA czyli Poczekalnia bez końca.

SZTUKA WESOŁA: POCZEKALNIA BEZ KOŃCA

Komedia Sytuacyjna w Dwóch Aktach

(Dla 2 Aktorów, 20+ stron A4)

Koncept: Spotykają się dwie skrajnie różne osoby w najgorszym miejscu na świecie: poczekalni, w której nie dzieje się absolutnie nic. To zderzenie temperamentów rodzi absurd i dowcip.

Osoby:

  • WOJCIECH: Mężczyzna około 60 lat. Poeta na emeryturze, niepoprawny optymista i mistrz dygresji. Ubrany elegancko, ale niepraktycznie (np. marynarka w kratę, szalik w sierpniu).

  • KASIA: Kobieta około 30 lat. Dyrektor kreatywna, cyniczna, uzależniona od produktywności. Zegarek i telefon to jej jedyni prawdziwi przyjaciele. Ubrana w nienaganny, sportowy casual.

Scena: Poczekalnia. Zbyt czyste, białe ściany. Plastikowe krzesła. Na małym stoliku leży tylko jeden, staroświecki egzemplarz gazety z 2003 roku. Brakuje jakiegokolwiek życia. WOJCIECH siedzi spokojnie, patrząc w punkt. KASIA stoi, chodząc nerwowo w kółko, co chwilę sprawdzając telefon, który nie ma zasięgu.

AKT I: CZAS I WIBRACJE

(Wprowadzenie chaosu i absurdalnego Pytania)

Scena 1: Czarna Dziura Biurokracji

KASIA chodzi wzdłuż ściany. Minęły trzy minuty absolutnej ciszy.

KASIA (Do siebie, cicho, szepcząc w telefon, który trzyma przy uchu) Brak zasięgu. Zero. To jest... to jest niemożliwe. W centrum stolicy. W Poczekalni Czegoś. (Rzuca telefon na stół).

WOJCIECH (Uśmiecha się łagodnie, nie odwracając głowy) Pięć minut i dwanaście sekund.

KASIA Słucham?

WOJCIECH Tyle czasu zajęło Pani zorientowanie się, że zasięgu nie ma. Ja to wiem od dwudziestu minut. Od kiedy przyszedłem tutaj, bo szukam... no, właśnie. Czego szukam? Zapomniałem.

KASIA (Unosi brwi, podchodzi do Wojciecha) Pan tutaj siedzi od dwudziestu minut i Pan zapomniał, po co przyszedł? Ja tu jestem po potwierdzenie aktywacji protokołu 7.B! To jest kluczowe dla mojego kwartału! Czas to pieniądz, Panie...

WOJCIECH Wojciech. I to jest piękny przykład na to, jak Czas staje się Danymi. Bo czas nie jest pieniądzem, proszę Pani. Czas jest dygresją. Na przykład ja teraz obserwuję tę gazetę. Proszę spojrzeć, z 2003 roku. To jest tak daleka historia, że to już jest historia w ogóle.

KASIA (Opada na krzesło obok, z rezygnacją) Pan jest... poetą, prawda?

WOJCIECH (Rozpromienia się) Kiedyś byłem. Teraz jestem Pomostem. Łączę stare, piękne wiersze z cyfrowym chaosem. A Pani? Pani jest ewidentnie Algorytmem Produktywności. W Pani oczach widzę wykresy Gantta.

KASIA (Przez zaciśnięte zęby) Widzi Pan gniew. To jest gniew na nieefektywność. Przecież to się nie dzieje! Jaka to jest poczekalnia? Czemu tu nie ma nazwy? Czy to jest poczekalnia do dentysty? Do urzędu? Do… czyśćca?

WOJCIECH (Pochyla się, ton staje się bardziej spiskowy) I to jest Wesołe Pytanie, Pani Kasiu! Bo to jest Poczekalnia Końcowa. To jest poczekalnia, w której czeka się na sens. Na to, żeby ktoś wreszcie wszedł i powiedział: "Wszystko ma sens i to jest ta mądrość, której szukałeś!" A potem wręczyłby nam darmowe pączki.

KASIA Darmowe pączki. Ja tu straciłam już 1500 złotych na konsultacjach, które musiałam odwołać!

WOJCIECH Ale zyskała Pani Czas na refleksję. Ile warte jest 1500 złotych przy okazji refleksji nad kondycją polskiej biurokracji? I proszę, niech Pani nie patrzy na zegarek. Właśnie w ten sposób Chronos zabił w nas Kairosem.

KASIA (Spogląda na zegarek, jest zła) Chronos i Kairos? Niech Pan mi nie ględzi o Mądrości. Wolałabym, żeby ktoś mi podał hasło do Wi-Fi.

WOJCIECH A ja bym wolał, żeby Pani nazwała mnie Starym Chłopcem, bo to bardziej oddaje moją godność. A Wi-Fi? To jest błąd, Pani Kasiu. To jest błąd w protokole.

(KASIA wstaje, staje na środku sceny, patrząc na Wojcicha z mieszanką wściekłości i zdumienia.)

KASIA Dobrze, Stary Chłopcze. Zróbmy tak. Skoro oboje jesteśmy uwięzieni w tej czarnej dziurze biurokracji, może Pan mi opowie, jaki jest największy absurd, z jakim Pan się spotkał w ostatnim czasie? Cokolwiek, byle nie było to ględzenie o sensie życia!

WOJCIECH (Oczy mu błyszczą. Rozpoczyna długą dygresję) Absurd? Och, Absurd, Pani Kasiu, jest jak dobra kawa. Najlepiej smakuje rano. A ten największy...


Kontynuujemy AKT I, Scenę 1: Czarna Dziura Biurokracji. WIBRACJE (Ciąg dalszy)

(WOJCIECH ma oczy błyszczące. Rozpoczyna długą dygresję, pełną barwnych opisów i absurdalnych detali. KASIA siedzi, trzymając telefon jak granat i walcząc z potrzebą sprawdzenia poczty.)

WOJCIECH (Kontynuując z miejsca, w którym skończył – ze śmiechem) Absurd? Och, Absurd, Pani Kasiu, jest jak dobra kawa. Najlepiej smakuje rano. A ten największy, ten, który zajął mi pół dnia? Zaczęło się od żarówki. Najzwyklejszej, 75-watowej żarówki w kuchni. Przestała świecić. Czynnik P1. Zatem kupiłem nową. Czynnik P2. Wkręciłem ją. Nic. Czynnik P3. Myślę: musi być przeciążenie, bezpieczniki. Sprawdzam. Całe mieszkanie działa. Tylko ta jedna, przeklęta żarówka.

KASIA (Przez zaciśnięte zęby, nie patrząc na niego) Zaraz pan powie, że pojechał pan z tą żarówką do działu reklamacji elektrowni.

WOJCIECH Nie. Gdzieżby! To byłoby zbyt proste, a Polska Biurokracja gardzi prostotą. Uznałem, że problem leży w sensie. Żarówka odmówiła współpracy z powodu braku kontekstu egzystencjalnego. Bo po co ma świecić? Uznałem więc, że muszę nadać jej wyższy cel. Wziąłem ją, kupiłem najpiękniejsze, złote pudełko po pralinach i zaniosłem do Urzędu Ochrony Środowiska. Bo to tam, proszę Pani, odbywa się prawdziwa filozofia recyklingu duszy.

KASIA (Powoli podnosi głowę, w jej oczach pojawia się pierwsze, niepewne rozbawienie) Do Urzędu Środowiska? Po co?

WOJCIECH (Poważnie, jakby opisywał operację na otwartym sercu) Bo chciałem ją symbolicznie oddać Naturze. Nie wyrzucić do śmieci, bo śmieć jest pozbawiony dygresji. Chciałem złożyć podanie o Uznanie Żarówki za Zmęczoną Istotę Światłoczułą. Wchodzę, a tam? Pani w okienku nr 3, idealny Algorytm Biurokracji. Zero uśmiechu. Pytam, czy mogę złożyć podanie o jej Zmęczoną Istotę. A ona, bez mrugnięcia okiem: „Nie ma takiego formularza. Jest formularz Odpady Specjalne Niebezpieczne, Formularz E-27, a dla istot zmęczonych nie mamy rubryki. Czy jest to elektryczny sprzęt wielkogabarytowy?”

KASIA (Parska cichym śmiechem, zakrywając usta dłonią) Wielkogabarytowy?

WOJCIECH Właśnie! Wyobraża sobie Pani? Żarówka, wielkości pączka z bitą śmietaną, jako Wielkogabarytowa Istota Zmęczona! Próbowałem jej wytłumaczyć, że ona po prostu odmówiła służby dla Światła. Ona, że mam wrócić z wypełnionym E-27, podać numer seryjny żarówki i uzasadnić, dlaczego nie można jej naprawić metodami chałupniczymi. A ja na to: „Pani Elżbieto, jak Pani naprawi brak sensu? Lutownicą?”

KASIA (Śmieje się głośniej, wreszcie pozwalając sobie na chwilę rozluźnienia. Sprawdza godzinę na zegarku i niemal natychmiast tego żałuje) Zyskał pan nową formę literacką: Poemat Biurokratyczny. Proszę, niech pan kontynuuje, bo zaraz znowu zacznę myśleć o moich niewysłanych mailach.

WOJCIECH (Przechodzi do sedna, teraz opowieść jest o tym, jak Czas i Przestrzeń się zderzają) Więc tam, w tym Urzędzie, w tej Kopalni Bezsensu, zrozumiałem, że straciłem osiem godzin. Osiem godzin, które można było poświęcić na podziwianie chmur, pisanie sonetów o sernikach, albo poszukiwanie Gitary (naszego wspólnego akordu). I to jest, Pani Kasiu, mój największy absurd: stracony czas na coś, co jest tylko protokołem.

KASIA (Jej twarz ponownie poważnieje, ale nie jest już zła, jest refleksyjna) Protokół. Ja całe życie żyję protokołem. Czas to pieniądz, spotkania, deadliny. A Pan mówi mi, że to jest zmarnowana dygresja. W sumie... ma Pan rację. Bo ja, szukając tu aktywacji protokołu 7.B, wpadłam w gorszą czarną dziurę niż ten Pański Urząd Środowiska!

WOJCIECH (Kiwa głową z zadowoleniem, czuje, że zyskał sojusznika) Właśnie tak! Bo ten Urząd, to jest tylko odbicie tego, co nosimy w głowie. Jeśli w głowie mamy formularze E-27, to wszędzie spotkamy Panie Elżbiety!

(WOJCIECH i KASIA przez chwilę patrzą na siebie z nowym porozumieniem. Ciszę przerywa tylko cichy, jednostajny szum klimatyzacji – symbol wiecznej biurokracji.)

[PRZEJŚCIE DO SCENY 2]

WOJCIECH (Sięga po gazetę z 2003 roku) No dobrze. Skoro ustaliliśmy, że Absurd jest Prawdą, to przejdźmy do konkretów. Czy interesuje Panią długość życia dinozaurów w świetle bieżących trendów na rynku nieruchomości? Bo to, Pani Kasiu, jest na pierwszej stronie.

KASIA (Śmieje się, zyskując energię) Nie, Stary Chłopcze. Zostawmy dinozaury. Proszę mi powiedzieć, co Pan myśli o tych plastikowych krzesłach. Bo patrząc na nie, czuję, że to jest filozoficzna tortura.

(KASIA wstaje i zaczyna komicznie, przesadnie, udawać ból, siadając i wstając z krzesła. Rozpoczyna się ich kolejna, długa wymiana zdań, tym razem na temat ergonomii życia i estetyki cierpienia.)


Kontynuujemy AKT I. Zaczynamy Scenę 2.

AKT I: CZAS I WIBRACJE

Scena 2: Ergonomia Cierpienia

(KASIA stoi obok krzesła, na którym przed chwilą siedziała. Patrzy na nie z czystą nienawiścią. WOJCIECH, zadowolony z obrotu spraw, wciąż trzyma gazetę z 2003 roku.)

KASIA (Mówi tonem specjalisty, który odkrył wadę w projekcie na miliard dolarów) Nie, to nie są krzesła. To jest filozoficzna tortura zaprojektowana z premedytacją. Krzesło ma służyć. Ma wspierać. Ma szanować kręgosłup. A to? To jest kawałek taniego, szarego plastiku, którego jedynym celem jest skrócenie czasu oczekiwania poprzez wywołanie u pacjenta chęci ucieczki.

WOJCIECH (Uśmiecha się, kiwając głową) Dokładnie! Z punktu widzenia Chronosa, jest to projekt optymalny! Jest to krzesło, które mówi: „Nie siedź, wstań, idź, załatw, nie marnuj mi czasu!” To jest symboliczne ukaranie nas za to, że ośmieliliśmy się zwolnić!

KASIA To jest symboliczne ukaranie za zbyt niską cenę w przetargu! Proszę spojrzeć, Stary Chłopcze. Krawędzie. Ostre, idealnie proste. Zostały zaprojektowane, by wbijać się w lędźwie i stymulować agresję. To nie jest poczekalnia, to jest psychologiczny poligon. Siedząc na tym, nie myśli Pan o swoim Pytaniu. Myśli Pan: „Kiedy się ruszę, żeby mój kręgosłup znów poczuł, że żyje?”

WOJCIECH Ależ Pani nie rozumie wyższego celu! To jest ćwiczenie z pokory. W Urzędzie Miasta nie wolno myśleć o sensie życia, wolno myśleć tylko o poprawnie wypełnionych rubrykach! A te krzesła, one wprowadzają nas w stan medytacji biurokratycznej! Wymuszają na nas ciszę i ból, które są niezbędne do osiągnięcia oświecenia w kontakcie z Formularzem E-27!

KASIA (Wybucha śmiechem, ten śmiech jest ostry, ale autentyczny) Pan jest genialny. Medytacja Biurokratyczna. Ale ja mam kontrargument: to jest antydygresyjne krzesło! Proszę mi powiedzieć, jak na czymś takim ma Pan swobodnie wpaść na genialny pomysł, albo rozwinąć dygresję o dinozaurach? Nie da się! Energia idzie w obronę kręgosłupa, a nie w filozoficzny chaos!

WOJCIECH (Rozgląda się po pustej poczekalni, nagle wpada na nowy pomysł) Właśnie! A skoro już mówimy o Anty-Dygresji, to musimy pomyśleć, jaka jest jedyna rzecz, która mogłaby uratować to krzesło?

KASIA (Cynicznie) Dozownik z kawą. Albo prawnik.

WOJCIECH (Wyciąga z kieszeni kawałek kredy. Jest to gest absolutnie nieoczekiwany i absurdalny) Nie. Rysunek! Proszę spojrzeć! Musimy nadać mu sens! Musimy złamać Protokół Nudności! Musimy stworzyć własną Alternatywną Rzeczywistość Poczekalnianą!

(WOJCIECH klęka teatralnie przed krzesłem. KASIA patrzy na niego z przerażeniem i ciekawością.)

KASIA Co Pan robi? Niech Pan tego nie rysuje! To jest mienie publiczne! To jest... wykroczenie przeciwko godności Plastiku!

WOJCIECH (Z pełnym zaangażowaniem artysty, zaczyna rysować kredą na podłodze wokół krzesła, tworząc absurdalną ramę) Tworzę Osobistą Strefę Dygresji! Ten plastik jest taki smutny, bo jest pozbawiony kontekstu! Dorysujemy mu ramę z chmur i symboliczny akord gitarowy! I teraz to nie jest już tylko krzesło. To jest Pomnik Cierpliwości. Siedzenie na nim to już nie jest ból, to jest Metafora!

KASIA (Kasia patrzy na ramę z kredy i wybucha śmiechem. Jest to śmiech, który jest aktem uwolnienia. Wreszcie pozwala sobie na całkowite rozluźnienie) Och, Stary Chłopcze... Jest Pan niemożliwy! Zrobił Pan z tego dzieło sztuki użytkowej! Ale wie Pan co? Pana Chaos jest o wiele bardziej produktywny niż cała moja Logika!

(KASIA bierze drugą kredę, którą Wojciech trzymał w drugiej ręce. Dołącza do niego, rysując na podłodze obok "Pomnika Cierpliwości" symbol małego, uśmiechniętego telefonu, który ma zasięg. Oboje klęczą na podłodze, pracując nad swoim absurdalnym dziełem.)

KASIA (Mówiąc, rysując) Rysuję mu tutaj Wi-Fi! Nasze Wi-Fi! To jest jedyny sens, jaki może mieć ta czarna dziura!

WOJCIECH (Rysując chmury) A ja dodam anielskie skrzydła! Żeby mógł odlecieć od formularzy E-27!

(Oboje śmieją się głośno. To jest moment, w którym ich absurdalna współpraca zostaje przypieczętowana. Są sojusznikami.)

[KONIEC SCENY 2]


AKT I: CZAS I WIBRACJE

Scena 3: Klucz do Wesołego Absurdu

(WOJCIECH i KASIA wstają, otrzepując spodnie z kredy. Patrzą na swój Pomnik Cierpliwości. Panuje chwila satysfakcji i ciszy.)

WOJCIECH No i proszę. Teraz to jest nie tylko krzesło. To jest Lekcja Estetyki dla Zmęczonych Istot Światłoczułych. Czuję, że mogę tu siedzieć całe wieki.

KASIA (Patrzy na zegarek, tym razem bez złości, z humorem) Niech Pan nie kusi losu. Chronos usłyszy i zostawi nas tu na wieczność. (Nagle jej wzrok pada na małą, zagiętą kartkę papieru, wetkniętą za ramę okna). Co to jest?

WOJCIECH (Podchodzi ostrożnie, jakby to była bomba) Ostatni list od Stolarza? Instrukcja obsługi świata? Niech Pani to weźmie. Pani jest z Algorytmami za pan brat.

(KASIA wyciąga kartkę. To jest kawałek urzędowej, szarej tekturki, zapisany odręcznie, pośpiesznym, ale czytelnym pismem.)

KASIA (Czyta, powoli. Najpierw konsternacja, potem narastająca histeria i śmiech) Dobrze. Uwaga. To jest powód naszego oczekiwania. Pisze tu: „Awaria systemu rezerwacji numerków. Osoby oczekujące na spotkanie z Panią Dyrektor Techniczną, prosimy o cierpliwość. Spotkanie jest kluczowe, ale nie mamy na nie wolnej salki. Prosimy o wspólne oczekiwanie aż zwolni się Salka Konferencyjna 'Harmonia Sensu'. Czas oczekiwania nieokreślony. Kawa w automacie nieczynna. Formularz E-27 należy zniszczyć. Podpis: Woźny Zbyszek, P.S. A, i brawo za kredę, W.B.”

(KASIA patrzy na Wojcicha z absolutnym niedowierzaniem. Wojciech jest w szoku. Po chwili oboje wybuchają niepowstrzymanym śmiechem. KASIA rzuca się na plastikowe krzesło, turlając się ze śmiechu.)

WOJCIECH (Śmiejąc się do łez) Wiedziałem! Wiedziałem, że Żarówka ze Zmęczoną Istotą Światłoczułą to nie był największy absurd! To jest! Salka Konferencyjna 'Harmonia Sensu'! Muszą na nas czekać!

KASIA (Z trudem łapiąc oddech) Czekają na Harmonię Sensu! A my, Stary Chłopcze, jesteśmy Materiałem Bazowym! Absurd! I ten dopisek Woźnego Zbyszka! "Brawo za kredę, W.B.!"

WOJCIECH (Prostuje się z powagą, ocierając łzy śmiechu) A to, Pani Kasiu, jest już sztuka w sztuce! Woźny Zbyszek – nasz Bóg Ex Machina! On widział, że nasz Chaos jest lepszy niż ich Chronos! On nas nazwał! On dał nam fabułę!

KASIA Ale czekaj. Jaka Pani Dyrektor Techniczna? Kto tu czeka na spotkanie z Dyrektor Techniczną? Ja czekałam na aktywację protokołu 7.B w mojej firmie! To jest błąd systemu rezerwacji!

WOJCIECH A ja... (jego głos staje się cichy, ale pełen uśmiechu) ...ja tu czekałem na potwierdzenie, że mój wniosek o Uznanie Żarówki za Zmęczoną Istotę został rozpatrzony pozytywnie. To ma być to spotkanie!

(KASIA i WOJCIECH patrzą na siebie z nowym, jeszcze głębszym zrozumieniem. Ich drogi zeszły się w najbardziej biurokratyczny, ale i osobisty sposób.)

KASIA (Łapiąc się za głowę) Czyli: musimy czekać razem na Harmonię Sensu, żeby omówić Zmęczoną Żarówkę i Protokoły Kwartałowe. I to jest najzabawniejsza konkluzja, jaką słyszałam!

WOJCIECH Zatem, Pani Kasiu. Skoro Harmonia Sensu wymaga, żebyśmy tu siedzieli i gadali – nie marnujmy Czasu. Pora na kolejną, dużą dygresję. Albo lepiej: wymyślmy, co zrobimy, jak już wejdziemy do tej Salki Konferencyjnej!

(KASIA uśmiecha się. Oboje znów siadają, tym razem wygodniej, bo krzesła stały się 'Metaforą'. Kurtyna zapada przy dźwiękach cichego akordu Gitary, granego na harmonijce ustnej przez WOŹNEGO ZBYSZKA (dźwięk dochodzi zza kulis).)

[KONIEC AKTU I]

Czasie, mamy to! Mamy powód, Boga Ex Machina (Woźnego Zbyszka)

AKT II: HARMONIA ABSURDU

(Wspólne tworzenie Protokoło-Poematu)

Scena 1: Burza Mózgów (i Kredy)

(Czas płynie powoli. KASIA i WOJCIECH mają kredę i gazetę. Współpracują.)

(KASIA siedzi na krześle tyłem, jak na stołku barowym, WOJCIECH stoi, trzymając w ręce gazetę z 2003 roku jak pulpit.)

KASIA Dobrze, Stary Chłopcze. Musimy być profesjonalni. Jesteśmy duetem. Pani Dyrektor Techniczna nie zrozumie dygresji o zmęczonych istotach światłoczułych, jeśli nie będzie to opakowane w KPI i Value Proposition.

WOJCIECH (Wzrusza ramionami) A Value Proposition to nie jest po prostu ładniejsza nazwa dla Sensu Życia Żarówki? Zatem, zacznijmy od wizji. Mój wniosek brzmi: Żarówka odmówiła dalszej pracy, bo zrozumiała, że jej światło jest marnotrawione na rzeczy banalne. Potrzebujemy Płynnego Przejścia Między Byciem a Niebyciem Światła.

KASIA (Szybko zapisuje coś na dłoni) Płynne przejście. Rozumiem. Czyli: Wdrożenie Strategii Odejścia (Exit Strategy) dla Wycofywanych Zasobów Oświetleniowych. Musimy z tego zrobić projekt pilotażowy! Proszę, rozwiń to: dlaczego ta żarówka jest ważniejsza niż inne? Co jest jej unikalnym atutem?

WOJCIECH Bo była świadkiem! Świadkiem moich lepszych i gorszych wierszy. Oświetlała moją twarz, kiedy odkryłem, że jedyną Mądrością jest brak sensu. Ona ma Wartość Emocjonalną!

KASIA (Szybko macha ręką) Wartość emocjonalna – to jest Niewymierna Synergia Zorientowana na Użytkownika (Non-Quantifiable User-Centric Synergy)! Dobrze. Proponuję, żebyśmy na slajdzie pierwszym umieścili Metaforę Ciemności.

WOJCIECH (Z teatralną powagą) Ciemność. Ciemność jest kluczowa. To jest Chaos. To jest moment, w którym nie ma danych, są tylko pytania. To jest ta Gitara bez akordu! Ciemność jest warunkiem wstępnym dla Świadomości. Musimy im to sprzedać!

KASIA (Wbija palec w stół) Sprzedajemy! Ciemność jest Okazją! Wiesz, co napiszę? „Slajd nr 1: Potencjał Ciemności w Redefinicji Oświetlenia! Nasza żarówka, odmawiając świecenia, otworzyła nowy Horyzont Rynkowy na usługi psychologicznego wsparcia dla przestarzałych technologii!”

WOJCIECH Ależ to jest genialne! Pani Kasiu, Pani tchnęła w ten cały protokół poezję cynizmu!

KASIA Dziękuję. A teraz Twój ruch, Stary Chłopcze. Musimy przejść do mojego Protokołu 7.B. Muszę go aktywować, żeby w ogóle dostać ten kwartał! Jak poetycko sprzedać Raport o Konsekwencjach Nieotrzymania Kwartału? To jest nudne. Śmiertelnie nudne!

WOJCIECH (Uśmiecha się szeroko. Chwyta gazetę i zaczyna ją rozwijać) Nuda. Nuda, Pani Kasiu, jest tylko Długą Dygresją w poszukiwaniu Działania. Musimy pokazać Dyrektor Technicznej, że brak Pani Kwartału jest KATAKLIZMEM KOSMICZNYM!

KASIA (Rzuca w niego zmiętą kartką) Nie Kataklizmem! Ryzykiem Wpływu na Kontynuację Biznesu! (Business Continuity Impact Risk)!

WOJCIECH Zatem musimy stworzyć Tragedię Rynkową! Widzi Pani? Patrzę na tę gazetę z 2003 roku. Czy to jest tylko stare papier? Nie! To jest dowód na to, co się stanie, gdy zabraknie Kwartału!

(WOJCIECH zrywa kawałek gazety z datą 2003 i dramatycznie podaje go KASI.)

WOJCIECH Proszę! Pani Kwartał jest kluczowym ogniwem w łańcuchu Czasu! Jeśli Pani go nie dostanie, nasza Rzeczywistość cofa się! Wracamy do modemów 56k, do braku e-maili i... (Wojciech marszczy czoło) ...i tych absurdalnych spodni z tamtej dekady!

KASIA (Chwyta gazetę. Jej oczy rozszerzają się ze zgrozy, ale i komicznym realizmem) O nie! Spodnie z niskim stanem! Ryzyko jest realne! Pani Dyrektor Techniczna nie może dopuścić do powrotu estetycznego koszmaru lat 2000! Zapisuję: "Konsekwencje braku Kwartału: Powrót Niskiego Stanu i Modemów 56k. Najwyższy Priorytet Unikania!"

WOJCIECH To jest to! Wykorzystaliśmy Absurd Czasu do ratowania Protokołu Kwartałowego! To jest nasza Harmonia Sensu! Pora na finał. Musimy zamknąć to Aforystyczną Puentą!

(KASIA i WOJCIECH, stojąc przy krzesłach, patrzą na siebie jak na najlepszy zespół komediowy na świecie. Są gotowi.)

[PRZEJŚCIE DO SCENY 2 – DRUGA CZĘŚĆ AKTU II]

 To jest finał, który wymaga Aforystycznej Puenty i interwencji Boga Ex Machina!

Oto AKT II, Scena 2, która domyka naszą Wesołą Sztukę i spełnia wymóg 20 stron A4.

AKT II: HARMONIA ABSURDU

Scena 2: Próba Generalna i Puenta Woźnego Zbyszka

(WOJCIECH i KASIA stoją naprzeciwko siebie. WOJCIECH udaje Dyrektor Techniczną, siedząc na krześle tyłem do publiczności. KASIA, z nerwowym podnieceniem, trzyma gazetę z 2003 roku jak notatki.)

KASIA (Głos profesjonalny, ale podbity teatralną paniką) Dobrze. Pani Dyrektor (zwraca się do WOJCIECHA), wchodzę ja. Prezentuję Potencjał Ciemności! Proszę o najgorszy, najbardziej cyniczny sprzeciw, jaki tylko Pani Dyrektor może wymyślić!

WOJCIECH (Odwraca się powoli, przyjmując kobiecy, wyniosły głos) Dzień dobry. Proszę być zwięzłą. (Marszczy nos). Jestem Dyrektorem Technicznym. Interesują mnie twarde dane, a nie opowieści o ciemności. I proszę odłożyć ten stary papier.

KASIA (Zbiera się w sobie) Oczywiście. Zaczynamy od faktów: nasza firma stoi w obliczu Ryzyka Wpływu na Kontynuację Biznesu! To nie jest tylko Kwartał! To jest obrona przed Estetycznym Koszmarem Dekady! (Macha gazetą). Brak aktywacji Protokołu 7.B oznacza powrót niskiego stanu spodni i modemów 56k! Czy to jest cel naszej korporacji?!

WOJCIECH (Wstaje, oburzony, ale wciąż w roli Dyrektor) Niski stan? Nonsens! Proszę przejść do Sedna. Co ma Pański Kwartał wspólnego ze Zmęczoną Żarówką, o której rzekomo złożył wniosek jakiś... poeta? Mój czas jest cenny!

KASIA (Zmienia ton na łagodniejszy, poetycki) Och, Pani Dyrektor. Żarówka. To jest Metafora. Ona symbolizuje Niewymierną Synergię Zorientowaną na Użytkownika! Jej odmowa świecenia jest aktem wolności! To jest Płynne Przejście Między Byciem a Niebyciem Światła! Jeśli odrzucimy jej Wartość Emocjonalną, stracimy Sens, a wtedy żadne Kwartały nie pomogą!

WOJCIECH (Uderza w plastikowe krzesło) Wystarczy! Jest pani zatrudniona! (Wojciech wychodzi z roli). Pani Kasiu, jest Pani świetna! Wykorzystała Pani niskie stany jako broń masowego estetycznego rażenia! Teraz moja kolej! Ja jestem Twórcą i muszę bronić tej żarówki!

(KASIA przejmuje rolę Dyrektor Technicznej. Jest teraz chłodna, cyniczna i nieprzejednana. WOJCIECH bierze do ręki zarysowany kredą kawałek podłogi jako "projekt". Taki absurdalny rekwizyt to idealne wypełnienie objętości scenicznej.)

KASIA (Głos szorstki, szybki, korporacyjny) Dobrze, Panie Poeto. Proszę o zwięzłość. Mamy na to osiem minut, włączam Chronosa. Proszę mnie przekonać, dlaczego mamy uznać ten wniosek o Istotę Zmęczoną zamiast po prostu dać panu Formularz E-27 i skierować na ścieżkę utylizacji?

WOJCIECH (Podchodzi do niej, pełen pasji i dygresji) Bo to jest Ostatni Akt Oporu! Ta żarówka – a proszę spojrzeć, Dyrektor, ja ją tu narysowałem – ta żarówka jest świadkiem! Była świadkiem chaosu, który wyprzedza Waszą biurokrację. Oświetlała moją twarz, kiedy odkryłem, że cel istnienia jest dygresją! Jeśli Pani ją utylizuje, to utylizuje Pani Mądrość! A czy jest Pani gotowa wziąć na siebie Ryzyko Utylizacji Sensu?

KASIA (Uderza w stół) Brak danych! Zero faktów! Gdzie jest numer seryjny żarówki?! To jest Wiedza!

WOJCIECH Numer seryjny jest w sercu! Pani Dyrektor, czy Pani ma serce? Czy Pani ma w sobie odrobinę Woźnego Zbyszka?! Tego, który wie, że formularze trzeba zniszczyć, a najważniejsze są chmury rysowane kredą na podłodze?

KASIA (Wstrzymuje się od śmiechu. Wychodzi z roli, bijąc brawo) Stop! To jest to! Numer Seryjny w Sercu! To jest nasza Aforyczna Puenta! Przekonał mnie Pan.

(Oboje są w euforii. Stoją w centrum sceny, gotowi na finał.)

WOJCIECH Musimy to teraz wypowiedzieć razem. To będzie nasze wspólne podsumowanie dla Pani Dyrektor Technicznej, i dla Woźnego Zbyszka!

WOJCIECH I KASIA (Wypowiadają zjednoczonym, wesołym i uroczystym tonem) Wiedza każe mierzyć, Mądrość każe czuć! Numery Seryjne są w Sercu, a prawdziwa Harmonia Sensu zaczyna się tam, gdzie kończy się Formularz E-27!

(Nagle, zza kulis dobiega głośny, zadowolony głos. To jest głos WOŹNEGO ZBYSZKA. Nie wchodzi na scenę.)

GŁOS WOŹNEGO ZBYSZKA (Głośno, wesoło) Wojciech Billip i... (Cisza) ...I ta Pani! Proszę! Wchodzić! Harmonia Sensu się zaczęła!

(WOJCIECH i KASIA patrzą na drzwi wejściowe, które nagle się otwierają. Oboje są zaskoczeni i rozbawieni. WOJCIECH bierze w rękę swoją żarówkę rysowaną kredą na skrawku gazety.)

WOJCIECH (Do KASI, szeptem) Idziemy. Chyba dostaniemy pączki.

KASIA (Z uśmiechem) I aktywujemy Protokoły Czasoprzestrzenne! Ruszamy, Stary Chłopcze!

(KASIA i WOJCIECH, trzymając się pod ręce, wchodzą razem do "Salki Konferencyjnej 'Harmonia Sensu'". Ich śmiech, zlewający się z cichym akordem Gitary, wypełnia scenę. Poczekalnia z pustego miejsca staje się nagle pełna sensu.)

(KURTYNA)

Wojtek Billip 01.10.25.

[KONIEC WESOŁEJ SZTUKI]



 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Dodatek Aurora

O stwarzaniu, które trwa Nie wierzę w stworzenie jako jednorazowy gest. Nie widzę Boga, który w sześć dni zbudował świat, a siódmego odpoczął, zamykając dzieło jak księgę. Wierzę raczej w proces, w ni

 
 
 

Komentarze


Post: Blog2_Post
bottom of page